Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2015

Psi nauczyciele

Obraz
Od jakiegoś czasu zaglądając na większość psich stron, w zakładkach O NAS widuję ten sam wpis: "z psami jestem od dziecka", "psy towarzyszą mi odkąd byłem mały", "psy zawsze były w naszej rodzinie" - jakby samo posiadanie psa oznaczało wysokie kwalifikacje do wykonywania zawodu psiego szkoleniowca.  A gdyby faktycznie tak było - prawie każdy z nas miał kiedyś psa, ale czy czegoś się od niego nauczył? Perełka Przeglądając stare zdjęcia wpadłam na Perełkę:) Zatem dziś post o moich nauczycielach , psich nauczycielach, bez których nie byłoby mnie tu gdzie jestem.  Czytając w prasie czy w internecie o pogryzieniach dzieci przez psy i kolejne ogłoszenia typu: oddam psa, ponieważ warczy na moje dziecko przypominają mi się moi pierwsi nauczyciele: Miśka i Kajtek oraz wpajanie zasad życia ze zwierzętami przez dziadków i rodziców. Zacznijmy od genezy pobytu psów w naszej rodzinie i nakreślenia lekkiego zarysu tła naszego otoczenia. Łąki, lasy,

Cześć, nie ma już Fryski...

Obraz
"Cześć, nie ma już Fryski..." - takiej treści smsa wysyłałam znajomym po odejściu Fris.  Nie byłam w stanie rozmawiać na ten temat - do dziś kilka dni PO, to nadal temat tabu, rozmawiamy o kompotach i soku z czarnego bzu:) Chociaż dziś jestem w stanie napisać wpis na cześć Frysi i osobiście uważam, że należy jej się jak najlepsza wołowinka, bo była moją nauczycielką. Najlepszą. Frysia to spełnienie moich posokowych marzeń, zabrała mnie level wyżej w psiej wiedzy. To taka chwila, że gdy już myślisz, że coś wiesz o psach, wybierasz z miotu Fryskę i okazuje się, że NIC nie wiesz. Lękową, sztywną, nastroszoną, z zaburzoną komunikacją i brakiem kontrolowania emocji.  Niby wiesz, co bierzesz, wstępna diagnoza jest idealna, ale okazuje się, że NIC nie jest książkowe.  Fryń jest tym 1%, na który pewne działania, triki szkoleniowe nie działają i musisz słuchać intuicji, którą te wszystkie książki i wykłady lekko zagłuszyły. Frysia była BARDZO wrażliwa na zapach, ni