Wspólne lata z Florą


6 wspólnych lat Flory w naszym domu.

Przyznaję, że pierwsze dwa lata były ciężkie, nie mogłam jej zrozumieć, była inna niż oczekiwałam - no właśnie oczekiwałam, a co ja mogę sobie oczekiwać?



No i wciąż ją naprawiałam fizycznie: a to noga, a to rozerwany brzuch, a to rozchodzące się szwy, a to ucho...



Nawet mówiłam o niej: Flora mieszka u nas...



Odkąd całkowicie zaakceptowałam wszystkie Florowe przywary i jej zachowania i odkąd MIESZKA Z NAMI i nie mam żadnych oczekiwań - uwielbiam każdą jej szramę na ciele i psychice. 
  • Jest moja i tylko moja. 
  • Każda dziura w jej ciele. 
  • Każde zadrapanie. 
  • Każdy szew. 
  • Każdy szczek i warkot. 
  • Każde pilnowanie klatki i walizki. 
  • Każde kocham Cię paniuniu, nie zostawiaj mnie. Każde dodatkowe kilo czy gram. 
  • Każda zjedzona, wytarzana qpa. 
  • Każde zamachanie ogona. 
  • Każde tupotanie mewich stóp.
A ona się stara. 
Wszyscy wokół ją kochają. 
A ja? Wymagam. Strofuję. W końcu dostrzegam. 
Że przecież jest od zawsze sobą i jest naprawdę fantastycznym psem i mimo swoich ograniczeń przeogromnie pozytywnym.
Is this love? Ja już zdecydowanie jestem na tak!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o posokowcach - problemach i najpiękniejszych wspólnych dniach

Mity i kity #1 - lęk separacyjny - metoda Konga i Klatki

Ubierać czy nie ubierać - oto jest pytanie:)