Znowu jakieś zawody - tym razem Rally-O w Rumi

Nasze pierwsze zawody w Rally-O odbyły się po sąsiedzku, w Rumi. Wystawiłam to 'lepsze ogniwo' czyli Nelę, bo dziewczyna ogarnięta jest i nie zjada przypadkowych piesków.
Przyjechałam godzinę wcześniej, jeszcze startowały dzieci, potem młodzież i na koniec my - czyli klasa 1 i następnie Diego w klasie 2.
Nasz pierwszy tor Rally-O
Pomimo udziału w seminarium z Olgą, NIC, kompletnie nic nie pamiętałam, zwłaszcza tych przejść i obrotów - prawo, lewo, piwoty...180, 270, 360 stopni...
Żeby zapoznać rudą z zapachami, wyciągnęłam ją z auta i chodzimy sobie po placu, podchodzimy pod tor, a tam pan z dzieckiem i psem - pan podchodzi na relaksie do nas, psy 'rozmawiają' i nagle dziecko zaczyna głaskać Nelę - mówię do Pana: proszę, nie głaskać mojego psa, i słyszę: jak ma Pani agresywnego psa, to po co Pani smycz popuszcza! No i dyskutuj...
Kolejna przykra sprawa to ogromna ilość psów na kolcach, które przybyły w charakterze widzów i niestety wiele psów na halterach - nawet wystepujących w zawodach, pod opieką 'renomowanych szkół'.

Po jakimś czasie potrenowałam trochę jako 'pies' Olgi - podostawiałam się, poskręcałam, zrobiłam fotę toru i poza ringiem potrenowałam z Nelą, wszystko szło nam dobrze, pies skupiony, wkręcony i chętny do pracy:) 
Przed startem weszłam na tor bez psa z myślą: ok, wszystko jest ok, wiem gdzie prawa i lewa...znam tor i...

Wchodzę z psem i zastanawiam się: PO KTÓREJ STRONIE MIAŁY BYĆ TE ZNACZKI???
Wystartowałam...i zawróciłam z pytaniem do sędziny, czy mogę zaczać jeszcze raz (bo przecież prawa..czy lewa ma znaczenie)...i tu padły 3 punkty.

I idę powolutku, Nela mnie uspokaja: wiesz będzie dobrze, damy radę, nie stresuj się, prawa czy lewa, to nie ma znaczenia, skończymy to:) Tak, tak - tu Nela była wsparciem, bo jej te zawody w ogóle nie wzruszyły. Ona tam przyszła na spacer, trochę siadów, warowania i do domu. Ale Pańcia...znowu dała ciała przy jakimś piwocie i zamiast w lewo, zaczęła skręcać się w prawo - pies ogłupiony, skręca w prawo, nagle ja w lewo i Nela nie nadążyła i kolejny -1 - za pociągnięcie na smyczy. I słyszę jak Nela do mnie mówi: weź wyluzuj, czytaj dobrze te tabliczki, bo tego jeszcze nie umiem.
Kończymy tor i na koniec piłeczka i bonus.
Bonus - hmmm - tego nie przerabiałam - pytam na czym to polega i jakie są zadania - i wybrałam zadanie, które Nela zna, ale ... zapomniałam, że po przywołaniu ma usiąść przede mną, dopiero potem przy nodze i znowu jakiś MINUS. Skończyłyśmy z wynikiem 201/210 - jak na debiut uważam, że udany. 
Pierwsze zawody zaliczone:)
Głupio mi przed Nelą, że tyle błędów popełniłam, a ona wszystko robiła tak jak jej kazałam...

Wniosek nasuwa się jeden:
Pies fajny, przewodnik do d...

Podsumowanie występu:

  • wystapienia publiczne idą Neli lepiej niż mi:)
  • organizacja zawodów ok, inne psy nie przeszkadzały na torze, choć szkoda, że wpuszczane były psy jako 'widownia'
  • te psy na kolcach....brrrr...
  • Florka nadal musi jeszcze trochę popracować nad swoim zachowaniem zanim wypuszczę ją w świat:)




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o posokowcach - problemach i najpiękniejszych wspólnych dniach

Ubierać czy nie ubierać - oto jest pytanie:)

Mity i kity #1 - lęk separacyjny - metoda Konga i Klatki