Posty

Wyświetlanie postów z 2014

2460 km z Florką - cz. 2 treningi u Kariny Kalks Mantrailing Austria

Obraz
Rozpoczynam dzisiaj zdjęciem. Zdjęcie oddaje nasze samopoczucie podczas wyjazdu - było ciężko i śpiąco, na szczęście hotelowe łóżko nas kochało:) Kto poznał Karinę, ten wie, że ONA NIE SYPIA DŁUGO, a przebywanie w jej towarzystwie i ogrom pracy nie sprzyja długiemu spaniu:) Od początku... W piękny deszczowy poniedziałek wyruszyłyśmy w kierunku Katowic. Nasz pierwszy przystanek zrobiłyśmy na autostradzie, w końcu pani Flora miała okazję doświadczyć większej połaci zieleni i po prostu na relaksie zrobić qpę:) Mimo zapewnień wujka Gugla, że trasa zajmie nam ok. 5 godzin, strasznie długo jechałyśmy, bo wyszło nam około 8. A wszystko za sprawą przemiłej aury. Deszcze, deszcze, deszcze, a do tego brak kantoru po drodze zmusił nas do zjazdu do Jastrzębia Zdroju i polowania na euro, a następnie psie przystanki, remonty, deszcze, mijanki, a przed Wiedniem megadeszcz. Po dotarciu do naszego hotelu, szybko zebrałam się na kolację u Kariny i w końcu poznałam jej psią rodzinę - a b

2460 km z Florką - cz. 1 warsztaty tropowe w Krakowie

Obraz
Plan przeprowadzania  warsztatów tropowych w Krakowie powstał z pół roku temu, następnie przypadkiem doszły kolejne 'kury' tydzień później w Kłodzku i na dwa tygodnie przed wyjazdeem - przyszła niewiarygodna wiadomość o moim stażu w Mantrailing Austria , no to w sumie jak już zjeżdżam w DOŁ Polski... to od razu zapadła decyzja o 'pyknięciu' dodatkowych KILKU kilometrach:) Stąd podział wpisów na trzy części. W naszą podróż pojechała Florka - wiem, wiem, zaskoczenie nawet dla mojej mamy - "ale jak to? Florka? Przecież Nela jest pierworodna i dobra w te klocki" Oj to była trudna decyzja...do ostatniej godziny zastanawiałam się, którego sucza zabrać. Dla serca wybór był trudny, rozsądek nie miał z tym problemów: wybierasz psa, który lepiej znosi zmiany - czyli panna bez ucha. A zatem nasza pierwsza część wyprawy to Kraków, mieszkałyśmy przy Rynku, w związku z tym wiejski pies cierpiał na niedosyt trawników , nie mówiąc już o luźnej decyzji gdzie by tu

Co to będzie, co to będzie, czyli pierwszy MANTRAILINGOWIEC w Polsce!

Obraz
Patrzę na te nasze wpisy i widzę ogromną nieregularność i zastanawiam się z czego to wynika? Nie z nudy, a chyba z ilości wydarzeń,  w których bierzemy udział.  Początek września to ostateczne przygotowania do  sala, foldery, objazd terenów, kamizelki, hotel, logistyka wejść 17 zespołów i choć szybkie zwiedzanie Warszawy:) A zatem dlaczego skoro jesteśmy z Trójmiasta, semi odbyło się w Warszawie? Przyczyna jest prosta, wielu naszych gości przyjechało z całej Polski, wielu uczestników przybyło z południa, co w przypadku organizacji zajęć w Gdańsku dałoby im ok. 600 km (zamiast 350 km) do przejechania. Trudność była jedna: słabo znam Warszawę, wyprawa o poranku na lotnisko, z gpsem, tak aby się nie spóźnić graniczyło z cudem, a jednak się udało:))) Pomoc naszych klubowiczów z grupy stołecznej była nieoceniona. Ania opracowała trasy, zdobyła dla nas pomoc sponsora druk24h.pl i była najlepszym tłumaczem znającym się na temacie mantrailingu, druga Ania wraz z Maćkiem opracowali

OBI camp + tropienie - czyli kołczowanie nad morzem:)

Obraz
Jana Ostatnio realizujemy mnóstwo projektów, co odbija się na braku wpisów na naszym blogowisku.  A można by pisać, rozpisywać się, snuć opowieści... Jakieś pół roku temu, a może wcześniej, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, wpadłbył oto taki pomysł, oj pomysł był to znakomity - jedziemy z Magdą eŁ na wakacje! Zestaw kuchenny  Magda pomysł przyjęła z aprobatą i gdy nadszedł nasz upragniony tydzień nadjechała swoim rydwanem spod Szczecina ze swoimi dwoma rumakami - myślałam, że miały być dwa czarne, a tu jeden gnojek w ciapki przybył - i oto tak spędziliśmy w jednym domku czas ze szczeniorem borderem Weiem - 2 miłe rude suczki i 2 miłych przystojniaków.  W domku panował pokój wszechobecny - Florcia kochała Zuko, Zuko nie wtrącał się do damskich spraw, a mały był grzecznie wzrokiem odprowadzany przez Nelę, gdy przekroczył niewidoczną dla oczu jednak wyznaczoną linię graniczną. Wei w socjalizacji Do tego wszystkiego, pani Magda eŁ dowiozła wyciskarkę do

Jestę testerę czyli HAPSY u nas w paszczy!

Obraz
Jakiś czas temu...a było to naprawdę JAKIŚ czas temu, dostałyśmy zabawkę do testowania i w końcu nadszedł ten dzień, żeby w końcu opisać moje wrażenia. No piłka jak piłka - myślę sobie - ale okazało się, że piłka w środku ma materiał, który wydaje ciekawe, trzeszczące dźwięki podczas gryzienia, co jeszcze bardziej wkręca psa w zabawę.  Piłka do dziś żyje, a nagradzam nią psa regularnie podczas szkolenia (kto wie, jak wygląda nasz czerwony KONG ten wie, że ten pies zabija wszystkie zabawki) Za rączkę trzyma się miękko = milusio, jest podszyta delikatnym polarem czy czymś MIŁYM, do tego Nela uwielbia łapać za FUTRO, ona generalnie lubi futra:) FUTRO chyba jest najnajfajniejsze z tego wszystkiego. Rozmiar piłki jak dla nas idealny i w naszej ocenie daję zabawce 9/10 punktów, tylko dlatego, bo powinny być od razu DWIE w komplecie:))) Żart! Naprawdę fajna piłka do nagradzania, przeciągania, podgryzania i 'zabijania' futrzaka! Pozdrawiamy HAPSY i czek

Klikamy kury czyli wyjazd w miejsce, gdzie czas płynie wolniej

Obraz
Od razu wyjaśnię, że warsztaty "Najpierw wytresuj kurczaka" niewiele mają wspólnego z klikaniem. O jak to? To nie klikaliście? - zapytacie.  A i owszem - klikaliśmy.  Ale to co działo się wokół i to co było najważniejsze to emocje i odkrywanie głębszego ja. Trudno jest opisać takie warsztaty, należy tam po prostu pojechać:) Podsumuję to w pytaniach i wnioskach. 1. Każdy kurczak ma inną osobowość, charakter i wygląd . Każdego kurczaka uczysz inaczej, szukasz innych sposobów, jeden się szybciej porusza, inny wolniej, jeden szybko się rozklikuje, drugi zawiesza. Czyli? Tak samo jak i u psów:) (i u ludzi!) 2. Kurczaki się wkurzają, jak już mają dość roboty, jak człowiek nie wie co robi i przedłuża sesję. PIES tak samo (ludzie....) :) 3. Kurczaki myślą, kombinują i robią te same sztuczki co nasze psy - problem w tym, że u kurczaka NIE WOLNO Ci się pomylić, kurczak ma gdzieś Twoje emocje, czy go lubisz, czy nie, kurczak robi to za jedzenie, a nie DL

Mantrailing USA vs Europa, cz. 3 i ostatnia:)

Obraz
No właśnie, czym jest mantrailing w Europie ?  Zacznijmy od naszych wykładowców , którzy uczyli nas mantrailingu podczas Międzynarodowego Seminarium Tropowego w Holandii . Najbardziej doświadczonym prowadzącym był John Salem - emerytowany policjant, od 15 lat jest przewodnikiem psów tropiących i bierze udział w najtrudniejszych sprawach od poszukiwania zaginionych do spraw kryminalnych. Ma na koncie odnalezienie ok 1500 osób i specjalizuje się w pracy na twardych powierzchniach i w największych rozproszeniach.  Jeff Schettler to jego uczeń, specjalizujący się w poszukiwaniu przestępców z podwyższonej grupy ryzyka, również emerytowany policjant i przewodnik psów pracujących. Jeff i John wprowadzili systemy oceny pracy psów tropiących w Stanach i w Europie. Obydwaj panowie obalają "mistycyzm" tropienia i chętnie dzielą się wiedzą. Już od pierwszego spotkania widać było ogromną różnicę charakterów obydwu panów, John zachowuje spokój i jest oszczędny w ruchac

Mantrailing bez przemocy... cz.2

Obraz
Wciąż żyję pomysłami i systemem pracy podczas semi w Holandii, zatem dziś o 'przebudzonych' i 'ciumkających' czyli o psach żyjących i szkolonych bez przemocy. Któż to przebudzeni? Przebudzeni to przewodnicy psów, którzy wcześniej pracowali metodami awersyjnymi, opierającymi się na teorii dominacji, zatem samiec alfa, aby nauczyć psa aportowania - wciskał psu aport do pyska, przyciskał i mówił: DOBRY PIES, to samo z dummy czy z bringselem. Bringsel to swojego rodzaju zawieszka przy obroży psa ratowniczego, pies poszukuje człowieka, gdy go znajdzie bierze bringsel w pysk i wraca do właściciela, sygnalizując w ten sposób odnalezienie poszukiwanego - stosuje się ten sposób zamiast szczekania, ponieważ niektórzy ludzie mogą bać się psa, który ich odnajdzie. Jednak po prowadzeniu psa metodami awersyjnymi wiele psów nie chce nic brać do pyska. Kolejny sposób awersji na śladzie to wciąganie na głowę psa torby z zapachem, "aby wdychał" - dwa psy, które poznali

Mantrailing vs tracking/ cz.1

Obraz
I co to jest ten mantrailing ? Co my w końcu robimy? Wychodzi na to, że jakieś 4 lata temu robiłyśmy z Nelusią mantrailing - żadnych przedmiotów na śladzie, nie wiadomo gdzie poszedł pozorant, nie tylko ścieżki, kombinacje w lesie, po ścieżkach, budowanie psiego drive'u...zdecydowanie double-blindy:) Tracking - hmmm i jak to teraz wytłumaczyć? W Europie traktują to jako tropienie sportowe, dla nas znaczy to chyba tropienie - bo Amerykanie/Holendrzy nie mogli zrozumieć, jak my tropimy? Po co nam te przedmioty? Czyli sportowe tropienie? Nie? To po co utrudniacie życie psom?  Faktycznie u nas (w Bavariowie) tropienie wygląda tak, że pytamy nowy team - co chcesz robić?   Chcesz mantrailing czy start w konkursach?  Start w konkursach? - proszę - lecimy z przedmiotami.  Chcesz szukać ludzi? Na pewno nie zobaczysz tam przedmiotów:) Podczas realnej  pracy tropowej nikt nie zwraca uwagi na przedmioty, dopiero po znalezieniu osoby, z tym samym psem lub innym przeszukuje

Gdy pasja staje się pracą, ale nadal jest pasją i o wiatrakach:)

Obraz
Tropy, tropy, ciągle te tropy! Jestem typowym przykładem jak pasja zmienia się w pracę, czyli jak mawia mój kolega - "ciesz się, bo nie pracujesz, tylko ciągle się dobrze bawisz" Oj, tak! Przez tropy poznaję niesamowitych ludzi, z różnymi zainteresowaniami, o różnych zawodach, a jednak spotykamy się w tym samym miejscu - w krzakach, na polu, w lesie. Poznajemy siebie nawzajem - swoje psy i bawimy się ze swoimi psami. Gdy zaczynałam, nie było w Trójmieście nikogo, kto miał pojęcie o tym jak to się robi, albo jak to się robi dobrze, jeśli już to na ogromnym pobudzeniu, "przywiąż psa do drzewa", na właściciela - pies kilka razy przybiegł do mnie bez szelek - "instruktor" kompletnie nie wiedział co dzieje się z psem i "o no...wyszła z szelek". 4 razy! Inna szkoła proponowała spotkania tylu psów, ile przyjdzie na zajęcia (czasami było 10 par, czasami więcej), łączono nas w pary i następnie mieliśmy sobie "coś tam zrobić" i wr