Wyjazd na wakacje czyli 2 tygodnie z Akademią Psa Pracującego
Na psim rynku jest wiele szkół, które proponują wyjazd na
psie wczasy. Mój wybór był prosty – dbałość o samopoczucie psa. Po Majówce z
Akademią wiedziałam, że Piotr i Dorota mają na względzie dobro psa, od kwaterowania
po zadania do wykonania.
Tu po przyjeździe kadra oznajmiła nam: psy mogą ćwiczyć max 2 razy dziennie, jeśli
widzimy, że psy nie dają rady mamy wycofać psa, jeśli nie zauważymy, to
instruktorzy sami odsyłają nas do domku. Super!
Pierwszego dnia spotkaliśmy się na wspólnej kolacji,
następnie kolejnego dnia rozpoczęły się gry integracyjne – nasze psy nadal
odpoczywały po przyjeździe, dopiero wieczorem wyszliśmy na plac, aby pokazać jak pies reaguje na różne rozproszenia – żadnego ćwiczenia –
po prostu pokazanie się – i to tyle co zrobiły psy tego dnia – dla mnie
rewelacja – bo wiem, że moje psy dopiero ok. 3 dnia po przyjeździe zaczynają
się aklimatyzować.
Wieczorem każdy z nas otrzymał indywidualne wskazówki do
pracy z psem oraz zakres proponowanych zajęć. Wybrałam tropy dla suk i dla
Flory posłuszeństwo i dla Neli kliker i RAZ pływanie (co potem okazało się
MEGAFAJNE!!!)
Dla uzupełnienia zaczynamy od wykładów – dwa razy dziennieJ Rewelacyjnie
przygotowani instruktorzy, ciekawe tematy i warsztaty, co w praktyce oznaczało,
że my (LUDZIE) uczestniczyliśmy w zajęciach, a nasze psy w tym czasie
odpoczywały.
Trzeciego dnia, nasze psy pojawiły się na zajęciach, my od
rana tropimy – krótkie ślady na rozgrzewkę, Flora klika używanie przednich łap,
Nela idzie na plac – i okazuje się, że te wszystkie zadania z Rally są dla niej
oczywiste, więc następnego dnia chcę zrobić wymianę…
Robię wymianę i okazuje się, że Florka WYMIATA – a przecież
to nasze ‘słabe ogniwo’ J
Hmmm, wiele rzeczy mnie zaskakuje i do tego instruktorka - Aleksandra - jest
zadowolona z postępów Flory.
Piątego dnia jedziemy na wycieczkęJ
Dorota organizuje wypad do
Biskupina na warsztaty tkackie kolejką wąskotorową – psy oczywiście odpoczywają
w domuJ
Wycieczka była rewelacyjna, a wolny dzień zrelaksował nas i
psy – długo zastanawiałam się nad tym wyjazdem, bo wg mnie był straaasznie
długi, prawie 2 tygodnie – jednak pierwsze dwa dni psy nie robiły nic, potem
dwa dni pracy, potem wolne, potem 3 dni pracy i wolne. Jakość współpracy i chęć
jest ogromna – psy mają czas na regenerację i to przekłada się na nasze
zajęcia.
Kolejne dni to:
Nela poszła na ratownictwo wodne, słabo jej szło, nie wierzyłam, że się wkręci, bo nadal ten nasz aport jest słaby – podrapała ‘lekko’ pozoranta i jakoś
tak … ale następnego dnia okazało się, że ratowanie z wody BAAARDZO jej
przypadło do gustu – wyciągnęła z wody nastolatkę, kolejnego dnia
postanowiliśmy znaleźć ‘lżejszego’ pozoranta, bo jednak to mały piesek i musimy
‘ratować’ małe dzieciJ
Flora zrobiła ogromne postępy na klikaniu, wskakuje dwiema łapkami na stołeczek, już wie, że ma z przodu łapy – został nam tylko tył do zrobieniaJ
Flora zrobiła ogromne postępy na klikaniu, wskakuje dwiema łapkami na stołeczek, już wie, że ma z przodu łapy – został nam tylko tył do zrobieniaJ
Ale mamy też NIUS z placu – Florka zignorowała postawione
przed nią jedzenie – było to trudne – inne pieski kumały po pierwszym razie, że
się nie opłaca wskakiwać instruktorce w talerz, ale Flora próbowała po 3-4 razy
– i w końcu sukcesJ
Po kilku dniach tropienia – JA – przewodnik NAPALONY na
tropienie – miałam kryzys – nie chciało mi się, źle trzymałam linkę, plątałam,
nie odróżniałam prawej od lewej i wnioskowałam o jeden dzień wolny od tropów,
co w praktyce oznaczało regenerację psich i mojego móżdżkuJ
Kolejny dzień wolny od pracy z psami to podział grup, część
pojechała do Torunia, ja na Szlak Piastowski, a część została w ośrodku. Po
przyjeździe okazało się, że spóźniłam się na ‘gry wojenne’ – ale i tak z racji
skręconej kostki nie mogłabym w nich uczestniczyć, gdy tylko zobaczyłam uczestników obozu PO tychże grach, byłam naprawdę baaardzo zadowolona ze swojego spóźnienia:)
Ostatnie dni to ślady i posłuszeństwo z Florką, Nela spełniała się jako pies ratowniczy, a w ostatnim dniu pracującym - poprosiłam o wolne od pracy z psami.
Wyjazd na taki obóz z dwoma psami, to podwójna robota, czułam się jak w ciężkiej pracy, jednak mocno spełniona i przywiozłam mnóstwo pomysłów na zajęcia tropowe:)
![]() |
Wizyta nad jeziorem Gopło i w Mysiej Wieży |
Wyjazd na taki obóz z dwoma psami, to podwójna robota, czułam się jak w ciężkiej pracy, jednak mocno spełniona i przywiozłam mnóstwo pomysłów na zajęcia tropowe:)
Komentarze
Prześlij komentarz