Szukasz szkoły dla psa?

Chcesz iść z psem do szkoły...postanowione!
Jest decyzja.
Nela
Zaczynasz szukać...

Jak wybrać w gąszczu wciąż przybywających nowych szkół, akurat to miejsce, które jest DLA CIEBIE? Jest idealne dla Twojego psa?

Są centra kynologiczne, centra edukacji kynologicznej, szkoły dla psów, zakłady tresury...
Przecież jest tak MNÓSTWO szkół wokół, to czemu się wahasz, nad czym się zastanawiasz?

Uwierz mi, że będąc dziś osobą początkującą mogłabym się złapać na wszystkie reklamy typu: pozytywne szkolenie, ładne banery i ogrodzony plac.

Wieki temu, zanim Nela zamieszkała u mnie - zobaczyłam na półce w księgarni książkę: MÓJ PIES ŚWIADCZY O MNIE.
W życiu nie sądziłam, że jeden tytuł tak zdeterminuje moje podejście do psów - bo przecież wcześniej nikt z naszej rodziny nie chodził na szkolenia z psami, a psy były i socjalne i "sterowalne".  Umiały co miały umieć, ale wtedy szkoliło się tylko owczarki niemieckie:)
I wbiło mi się do głowy, że TRZEBA tego psa na tip top zrobić, bo przecież "mój pies świadczy o mnie".
Kolejnym wydarzeniem, które skłoniło mnie do zapisania się do szkoły, to luźno biegający osiedlowy labrador, który wyrwał chłopcu piłkę (która była z Grecji przywieziona i z autografem...) i godzinna gonitwa za psem, który świetnie się bawił, bo gonili go Pańcio, dzieci i tato chłopca od owej piłki. Po godzinie psu się odechciało, ogon podkulony, Pańcio wtłukł psu, bo jakby inaczej i piłkę wydziamdzianą przez laba, chłopczyk otrzymał z powrotem:)
Autograf nadal był, ale nieco naddarty labim zębem...

A były to już czasy internetu :)) - wybierałam szkołę dla mojego psa. Nie miałam wtedy tylu psich znajomych, nadal byłam świeża w mieście, zatem usiadłam przed laptopem i w Googlach wyklikałam: szkoła dla psów Trójmiasto.
Chcecie wiedzieć co wyskakuje na pierwszym miejscu? Sprawdźcie sami, bo nadal wyskakuje to samo!:)
Napisałam maila do pierwszej szkoły od góry, że posiadam szczeniaka, posokowca, bla bla, ma 8 tygodni etc.
- Otrzymałam odpowiedź, że owszem zapraszają mnie na zajęcia, jednak z takim młodym szczeniakiem to nie, bowiem przyjmują na szkolenia od 6 miesiąca życia - wtedy to pies się dopiero nadaje. 
** Ale co mogę zrobić od dzisiaj? 
 - No mogę pokazać psu kto tu rządzi - pies ma zakaz wchodzenia na kanapy, fotele, ma nie spać z nami, ma jeść ostatni w hierarchii (najpierw ja jem ciasteczko, potem pies je swoją porcję), mam siedzieć na jego posłaniu, zawsze wygrywać zabawy, nie bawić się z psem, gdy mu to proponuje i nigdy nie przepuszczać psa w drzwiach.
Brudny pies = szczęśliwy pies
I na tym skończyły się nasze kontakty:)
Przecież całe życie mieszkam z psami, daję jeść najpierw im, potem jem sama, bo by mnie wzrokiem zjadły, sypiam z nimi, siedzą na fotelach, kanapach - i zawsze było ok...

Kolejna szkoła, od razu spostrzegła, że skoro to posokowiec, to powinnam kupić obrożę elektryczną - przypominam 8 tygodniowy szczeniak...

Moim szczęściem jest to, że trafiłam na tzw pozytywne szkolenie - gdzie zmieniłabym tylko jedną rzecz, nie używałabym klikera przy szczeniakach - reszta była ok - pieski nie ganiały się, nie spotykały na placu, ani przed ani po, psy pracowały w grupach mieszanych - były 2 szczeniaczki, jeden podrostek i dwa dorosłe psy. Wszystkie podstawowe słowa nauczone: siad, waruj, puść, dostaw, do mnie i chodzenie na luźnej smyczy. I dziękuję, nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.

A jednak dziś mamy wysyp szkół, starych i nowych, tych z wieloletnim doświadczeniem i tych rozpoczynających przygodę szkoleniową i tych, którzy znają się na marketingu. Tych, którzy byli na kursach, i tych, którzy są samoukami. Tych, którzy mają dokumenty ze szkoleń stacjonarnych i szkoleń online. Tych, którzy byli na wszystkich seminariach i tych, którzy wypracowali sobie metodę pracując z psami schroniskowymi.
Czy wiecie, że dziś można kurs tresera-zoopsychologa zrobić online za 99 zł? Pamiętajcie, że zawsze możecie trafić na takiego trenera:)

Ogromnie trudno mi doradzać, do jakiej szkoły pójść, do kogo, gdzie, bo sama mając szczeniaka nigdzie nie poszłam i nie tylko dlatego, bo wiem jak to zrobić. Bo nie mam do kogo:)

Lubi grzebać w piachu? POZWÓL!
Zatem poprosiłam moją grupę kursantów, trenerów i znajomych o opinię na ten temat - stwierdziłam, że to chyba najlepszy sposób na uzyskanie najlepszych porad i otrzymałam 137 wiadomości :)
Nieźle:)

Najpierw zapytałam, gdzie zazwyczaj szukasz/szukałeś swojej szkoły dla psów?
*poszukiwania głównie w internecie, czasem pocztą pantoflową, zawsze sprawdzałam darmowe zajęcia i jak pracują
*chodzę na zajęcia próbne
*szłam sobie na spacer do najbliższego parku i zobaczyłam szyld po drodze, zadzwoniłam, umówiłam się i przyszłam - na szczęście trafiłam do osoby, która używała pozytywnych wzmocnień.
*poszłam do szkoły, do której wcześniej chodzili poprzedni właściciele mojego psa, którego adoptowałam
*pocztą pantoflową
*szkołę, do której do dziś chodzę obserwowałam na kilka miesięcy przed przyjściem psa
*szukałam przez Google, pytałam też napotkane osoby, które miały szczeniaki i weterynarzy
*oglądałam filmy na YT i czytałam książki tego autora, dlatego wybrałam tę szkołę
*ja się na sławie przejechałam, wybrałam do tego wszystkiego Pana, który ma tę samą rasę co ja, okazał się pracować krzykiem i przemocą
*o swojej szkole dowiedziałam się od hodowcy, wprawdzie nie kupiłam od nich szczeniaka, ale do tej szkoły poszłam
*wszystko z rozsądkiem i 'zasadą ograniczonego zaufania', tak się składa, że moim znajomi nie byli zadowoleni ze szkoły, do której się wybierałam i z której jestem zadowolona
*patrzyłam czy ktoś ma wyszkolone psy, dzisiaj wiem, że to że ktoś ma wyszkolone psy, nie znaczy, że umie szkolić inne
*koniecznie muszę poznać psy nauczyciela tej szkoły, aby się w ogóle przekonać czy je w ogóle ma
Lubi spać w łóżku? Po prostu lubi, nie dominuje!

Podsumowując większość mówiła o poczcie pantoflowej, jednak jak zauważyła jedna z koleżanek, zawsze kieruj się swoim rozumem, bo każdy ma inne kryteria - może akurat Tobie się coś spodoba, co innemu się nie podobało i odwrotnie. Obserwuj, wypisz sobie czego oczekujesz od szkolenia - piesek ma chodzić jak zegarek? Czy na pewno tego chcesz? Ja chciałam, żeby przychodził na zawołanie, nie musi przed mną siadać - on ma się odwołać od psów, kotów, ludzi etc i być blisko mnie. Takie było moje założenie. 

Pogrupowałam nasze rozważania wg najczęściej pojawiających się kryteriów wyboru danej szkoły, do tego dorzucę jeszcze co najciekawsze cytaty.

ODLEGŁOŚĆ
Zazwyczaj najważniejszy element to dystans - szkoła musi być blisko - i faktycznie, zazwyczaj klienci kierują się tym kryterium. I tu zazwyczaj ponosimy pierwszą porażkę - to, że szkoła znajduje się pod blokiem, nie oznacza, że jest dobrą szkołą. Ja jeżdżę na szkolenia po 1500 km i nie zawsze zagraniczne znaczy dobre - często mamy pod nosem fantastycznego trenera, ale do niego to już mamy przysłowiowe 70 km - ja gdybym mogła, jeździłabym do pewnej Pani ze Szczecina 350 km, 2 razy w tygodniu :)))

Zatem cytujemy naszych ankietowanych:
*W moim mieście jest jedyna szkoła i chciałam uniknąć dojeżdżania [do większego miasta] i kosztów z tym związanych
*kierowałam się odległością od miejsca zamieszkania i jakie metody szkoleniowe stosuje
*my jak teraz szukamy pierwszy raz szkoły, patrzymy na lokalizację - a dopiero potem zastanowię się czy ma papiery i doświadczenie
*odległość miała znaczenie, wiązała się z dodatkowym czasem jaki musiałabym poświęcić na dojazdy
*moje wybory okazały się niestety pomyłką, mieszkam w małym mieście, gdzie gdy otworzyłam Google okazało się, że są tylko dwie szkoły policyjne. Znalazłam potem szkołę, ale 70 km od domu. Największy błąd jaki popełniłam to chcąc zaoszczędzić czas i pieniądze, zapisałam się na kurs do policjanta.
No ładny jest, ale czy musi umieć wszystko? Nie musi:)
*szkoła, która była blisko zatrudniała tresera z wieloletnim doświadczeniem i polecana przez Związek Kynologiczny - psy były 'łamane', ćwiczyły na kolcach,żeby pies dostawił się do nogi, trzeba było psem szarpnąć,

Ok, widzimy, że polecany przez związek kynologiczny robi swoje - znaczy, że pewnie dobre. Z mojego doświadczenia wynika, że niekoniecznie. No i lokalizacja! Lokalizacja wygrywa - prawie wszyscy napisali, że na początku wybrali bliskość od domu.
Nic dziwnego, ponieważ Amerykański Kennel Club ogłosił swoje badania na temat: jakim kryterium kierujesz się wybierając szkołę dla psa, na pierwszym miejscu: LOKALIZACJA, na drugim? CENA - NIKT, NIKT, nie wspomniał o doświadczeniu czy uprawnieniach.

CENA
*cena - gdy adoptowałam mojego psa, miałam lekcje za darmo, nie było mnie wtedy na to stać, teraz wiem, że cena idzie w parze z jakością
*ludzie niezależnie od tego ile zapłacili za psa, czy jest to pies rasowy czy kundelek, często uważają, że wydawanie dodatkowych pieniędzy na pracę z psem to fanaberia [...] owszem łączą jakość z ceną, ale uważają, że tego samego nauczą psa za mniejsze pieniądze, nie zastanawiają się nad metodami pracy etc
*w mieście, w którym mieszkam nawet rodzice wybierają żłobek dla swoich dzieci wg ceny, nie interesuje ich kadra
*szkoła, do której poszłam, nie powiem, jest droga, ale cena jest adekwatna do jakości

Głównie patrzymy na cenę. Ja już dawno nauczyłam się kupować droższe szelki, droższą linkę i droższe wyposażenie dla psa - ponieważ CENA idzie w PARZE z JAKOŚCIĄ!
Flora

PASUJĄCY TERMIN  SZKOLENIA
*ze względu na to, że zajęcia były w weekendy
*zajęcia były w tygodniu
*można było mieć zajęcia indywidualne

Tu faktycznie są takie kryteria, których nie przeskoczymy, chyba, że uda nam się zapisać na zajęcia indywidualne.

REKLAMA
*ładny szyld
*ładne zdjęcia na FB
*profesjonalne zdjęcia
*opinie w internecie

Nie raz zdarzyło się, że ktoś zapisał się na drogi kurs, bo szkoła miała ładne opinie na FB, a okazywało się, że pisane przez znajomych i "zadowolonych" klientów.
Znam też klientkę, która zapisała się na seminarium, ponieważ BYŁO ŁADNE ZDJĘCIE W BANERZE - nie zapytała o doświadczenie i umiejętności prowadzącej.

PROGRAMY TV, kanał YT
*poszłam do mojej szkoły ponieważ naoglądałam się Cezara i on tam ciągle powtarzał, że z psem trzeba iść na szkolenie - na szczęście trafiłam na dobre szkolenie
*naoglądałam się kanału YT, potem okazało się, że psy są zastraszane

Tu akurat z tym Cezarem to chwała! Cezar faktycznie powtarza, zgłoś się na kurs do najbliższej szkoły i też temu programowi zawdzięczamy BOOM na usługi szkoleniowe, no już jakiej jakości to jest różnie. I to jedyne co Cezar zrobił dobrze:)
Mała Nela - bohaterzy też kiedyś byli mali :)

AUTORYTET
*mimo, że chciałam ćwiczyć z psem po swojemu, szkoleniowiec szarpał moim psem, ja na to nie  chciałam pozwolić, ale... Miałam kolczatkę taką bez kolców i jako jedyna smaczki na placu, wykończyła mnie ta awersja
*mój pies został pobity na placu, bo jeśli nie, to nie będzie miał do mnie szacunku
*pani szkoleniowiec pobiła naszego psa u nas w domu, myśleliśmy, że wie, co robi, jest utytułowana.
*nie chciałam tego robić, ale ta pani jest szkoleniowcem z 20-letnim doświadczeniem
*pani trener kazała nam kupić kolczatkę, gdy pies miał 6 miesięcy
*szkoleniowiec psu założył obrożę elektryczną i powiedział, że tylko tak da się rozwiązać ten problem, zanim zauważyłam, pies już pisnął
*nasza trenerka powiedziała, że obroża elektryczna to tylko lekkie mizianie i jest to bezpieczne

Problem z autorytetem jest nieodłączny w różnego rodzaju szkoleniach - pamiętaj zawsze miej swój mózg i PYTAJ - po co? dlaczego? czy nie ma innej metody? Masz problem z trenerem - powiedz, że się źle czujesz i musisz wyjść zaczerpnąć powietrza! I przemyśl, co tam się tak właściwie stało.
Gdzie kończy się wiedza, zaczyna się przemoc. NIGDY nie pozwól zrobić krzywdy Twojemu psu!
Przywołanie DA się zrobić bez przemocy!


Jakie szkolenie wybrałabym//wybrałbym dzisiaj?

*gdybym miała dzisiejszą wiedzę nigdy nie zafundowałabym tego mojemu przyjacielowi [przemoc], dzisiaj poznałam dobrych ludzi, klasy komunikacji, pracę nad emocjami i brak awersji
*w naszym przypadku, jeśli mielibyśmy dzisiaj zaczynać wszystko od początku pierwszym warunkiem wyboru trenera byłoby zastanowienie się jakich relacji z psem mogę się spodziewać w przyszłości - czy ma to być (stosunkowo) bezwzględne posłuszeństwo, czy samodzielne, ale kontrolowalne podejmowanie decyzji przez psa, czy więź z moim psem będzie dla mnie satysfakcjonująca, czy pies będzie odbierał szkolenie jako doskonały czas spędzony ze mną
*spojrzenie indywidualne, bo każdy jest inny - Ty i osobnik danej rasy - różne cechy rasy, mimo, że tej samej.
*u mojego teraźniejszego trenera, pies znajduje wsparcie i spokój
*ważna jest praca nad wyciszeniem, pies nie musi pracować, ma chcieć pracować, więc głównie motywacja, a nie awersja.
Unikam trenera, który powiem mi to jest border i pracuj z nim 5 godzin dziennie, nie rzucamy szczeniaczka na głęboką wodę, z maluchem lepiej zrobić mniej niż więcej. Bardzo ważne są podstawy, a nie znajomość 100 komend.
*szkolenie psa to głównie nauka właściciela, więc trener musi umieć przekazać wiedzę.
*chciałabym, aby trener do mnie mówił zrozumiałym językiem - "jeśli pies robi to, to zrób to", aby odpowiadał na dodatkowe pytania i brał mnie pod uwagę indywidualnie. Każdy pies jest inny i ma inne potrzeby i motywatory, potrzebuje także innego podejścia. Wiem, że nie ma jednego sposobu i akurat na mojego psa działa miksowanie podejść i dobrze by było, aby trener umiał je proponować i mieć otwarty umysł.
*dzisiaj szkoliłabym na własną rękę lub ewentualnie poszłabym do kogoś indywidualnie, do kogoś kogo znam
*dzisiaj poszłabym do trenerów obi/agi/tropienie, których znam, kto nauczy nas od początku podstaw dobrze
*trener musi być elastyczny i mądrzejszy od właściciela, pies niekoniecznie musi jeść i bawić się szarpakiem, musi czytać psy, ale nie po tym jak przeczytał jedną książkę, tylko musi to umieć
Zwiedzać może:)
*trener musi być asertywny

Indywidualne podejście, zrozumienie potrzeb rasy i mnogość stosowanych metod!


Jakie widzicie główne problemy w szkoleniach?

*gromadzenie kilku psów, różnych ras, w różnym wieku i puszczanie, żeby się "pobawiły" - np buldożek francuski, pinczer miniaturowy, wyżeł i kilka maluszków - psy mają ok. 4-5 miesięcy - pieski puszcza się luźno, aby się wybiegały i muszą się socjalizować, potem okazuje się, że maluszki są lękliwe, bo inne psy, małe i duże napadały na nie, co nie miało nic wspólnego z socjalizacją
*szkolenia bez znajomości potrzeb ras przynoszą więcej szkody niż pożytku
*dużo pobudzenia, psy w wieku 3-6 miesięcy biegały po placu, gdzie te starsze mobbingowały małe szczeniaki. Za dużo niewychowanych psów
*moja rasa szybko się uczy i tych dobrych i złych zachowań. Pies nudził się, gdy inne psy nadal uczył się tego samego, a on już to znał.
*przy "socjalu" było dużo mobbingu, przy tak wrażliwym i pobudliwym psie, uważam, że zabawy powinny być bardziej kontrolowane, moja suka nauczyła się sama rozwiązywać problemy, niekoniecznie w cywilizowany sposób.

Większość głównie mówiła o zajęciach ze szczeniaczkami, mnóstwo problemów bierze się z psich przedszkoli, a dobrych przedszkoli jest jak na lekarstwo.
Nie zgadzaj się na mobbingowanie twojego psa, nie zgadzaj się też, aby Twój pies tłukł inne psy! Po prostu zabierz psa i idź na lody!


Omijam szkołę, bo:

*ma w nazwie ZAKŁAD TRESURY PSÓW
*ważne jest jak trener mówi o psach, 'UKŁADANIE' jest dla mnie jak płachta na byka
*jest awersyjna, używa się w niej narzędzi typu kolczatka, obroża elektryczna - nawet jeśli nazywa się to "nowoczesnym szkoleniem psów"
*jeśli ktoś jest z ZKwP zazwyczaj nie dokształca się, posiadł 50 lat temu wiedzę wszelaką - nie chcę generalizować, ale znam tylko takie przypadki.
*tam gdzie źle traktuje się właściciela
*odpadają Ci, którzy obiecują gruszki na wierzbie i że to szkolenie u nich rozwiąże Twoje wszystkie problemy z psem
*gdy niby jest pozytywnie, a pozytywnie oznacza wrzucanie psu w paszczę smaczków, bez wiedzy kiedy powinno odbywać się nagradzanie. Szkolenie pozytywne, nie zawsze oznacza pozytywne.

Co tu dodać, nic :)
Po co ludzie szkolą psy?
*myślę, że chcą jakby poznać i zrozumieć swojego psa, bo coraz częściej pies staje się członkiem rodziny, towarzyszem w podróży. Szkolenie może też być formą wspólnego spędzania czasu, tworzenia więzi, zaufania. Jeśli ktoś ma problemy z psem, chcę znaleźć na nie rozwiązanie
*szkolą, aby mieć partnera, lubią poświęcać mu czas, bo go lubią i sprawia im to radość
*dla współpracy ze swoim psem, znaleźć jakieś aktywności angażujące jego mózg (i właściciela), potrafić skupić psa na sobie, nauczyć psa egzystowania w tym świecie i do tego mieć jeszcze frajdę
*od samego początku widziałam potrzebę, mieliśmy problemy z psem
*kupiłam dużego psa i wiadomo było, że takiego trzeba szkolić, bo jak urośnie to nie chciałabym się z nim szarpać. Poprzez proces nauki szybko zweryfikowałam, że właściwie nie chcę szkolić, żeby mnie słuchał, tylko chcę zrozumieć swojego psa i wypracować wspólny język, żebyśmy razem czerpali przyjemność ze wspólnych ćwiczeń, codzienności i wszystkiego co razem robimy
*pęd ku szkoleniu jest duży, ludzie chcą mieć wyszkolonego psa
*bo chcą się pokazać
*ostatnio jest wielkie boom na szkolenie, wiele osób jest też samotnych i przez psa i sporty z psem, chcą sobie to zrekompensować

Jeśli chcesz z kimś spędzać miło czas, mieć z tego radość, tworzyć więź i zaufanie, to nie kopiesz go ani nie szarpiesz? Czyż nie. Znajdź wspólny język, zobacz co mu się podoba. Może niekoniecznie pies lubi agility, może Ty lubisz? A jak pies nic nie lubi, to luz, idźcie na spacer! Pamiętasz te czasy gdy psy nie musiały NIC? To były dla nich NAJLEPSZE czasy!

Na koniec przytoczę Wam najmądrzejszą wiadomość jaką dostałam w ramach mojego researchu, która jest kwintesencją poszukiwań szkoleń dla psów:
'Naście lat temu, naszą szkołę polecił nam nasz weterynarz (nie jakiś tam weterynarz, tylko bardzo doświadczona pani doktor, która wiele razy ratowała nasze psy).
Wtedy nie było takich szkoleń wiele, nie było boomu na szkolenie psów, a jak się miało owczarka niemieckiego to każdy leciał go przeszkolić.
Zajęcia fajne, szkoleniowiec stanowczo negował używanie przemocy, skupiał się na indywidualnie na problemach, z poczuciem humoru, pies chodził jak w zegarku, no cacy!
Po nastu latach biorę posokowca, zauważam, że ten twór ma mózg zupełnie inny niż owczarek i błagam naszą Panią szkoleniowiec, aby nam pomogła.
Nasza pani szkoleniowiec mówi, że zna się na konkursach tropienia, układaniu psów do pracy tropowej. Jesteśmy uratowane!
Zajęcia zaczynamy zimą, suczka nie ma owłosienia na brzuchu, ma 5 miesięcy. To jakoś nie przeszkadza w tym, że ma warować na komendę na śniegu, a ja ufam, jak idiotka. Oczywiście pies nie chce współpracować, jest mądrzejszy ode mnie i wie, że zimą wygrzewa się na kanapie, a nie na polu w mrozie. Pani szkoleniowiec nie zdziera z nas kasy, bo nas zna. Po kilku treningach pies mnie nienawidzi, ale zaczyna słuchać!!! SUKCES!
Zapisujemy się na kolejny kurs - tylko ja mam psa myśliwskiego, reszta to chcące ją gwałcić, nadpobudliwe labradory i agresywne owczarki niemieckie, które chcą ją zjeść.
Pani trener oświadcza, że nie toleruje przemocy, kolczatek, bicia, obelg i że do psa trzeba z cierpliwością i sercem. No to chodzimy!
Mam wrażenie, że robię dobrze, bo pies mnie bezwzględnie słucha, chociaż nie wiedziałam jeszcze, że to nie o to chodzi, tylko o to, aby lubił mnie słuchać. Przywołanie wykonuje bezbłędnie, za to metoda szkoleniowa niszczy mi na wiele miesięcy skuteczne odłożenie, poprzez brak elementarnej wiedzy w uczeniu posokowca.
Posokowczy lęk separacyjny traktuje jak brak ćwiczeń po spotkaniach, a ja mam wyrzuty sumienia, przecież ćwiczymy w każdej wolnej chwili.
Zaczynam być rozczarowana psem i sobą - nie nadajemy się, pies wyczuwa to na odległość i zaczyna negować wyjazdy na szkolenia.
W końcu czytam o pracy z posokowcem, nawiązuję kontakty z mądrymi znawcami rasy i zapisuję się na kurs układania posokowca. Nasza wiedza jest wywrócona do góry nogami! Pies chce ze mną pracować, pies zaczyna mnie ponownie lubić, słucha się, bo widzi sens pracy ze mną, a nie dlatego, bo chce otrzymać smaczka, czy że nie krzyczę.
Pani nie powinna nas była przyjmować nie mając pojęcia o rasie, nie powinna nas przyjmować na takie zajęcia. Samo niestosowanie kolczatek czy obroży elektrycznej nie powoduje, że szkoła jest fajna.'

Moje psy są jakie są, przychodzą na przywołanie, gdy kopią dziurkę, nieco się ociągają, ale przychodzą. Siadają kiedy trzeba usiąść, nie mam parcia na równe dostawianie - w ogóle nie mam parcia na dostawianie, Bryzu chodzi na tej smyczy jak chodzi, jak się jara, to ciągnie jak smok, jak jest spokojny - idzie na luzie - kiedyś to sobie zrobimy, powoli. On nie musi chodzić z głową skrzywioną w prawą stronę i zawsze przyklejać się do lewej nogi.
Nie używam, ani nigdy nie używałam żadnych metod związanych z przemocą i psy mają do mnie zaufanie, zawsze mają zaufanie. Zapracowałam sobie na to ciężko. 

I nie miej wyrzutów sumienia, że chodziłeś czy chodzisz do szkoły, która nie robi dobrze Waszej relacji. Każdy z nas podjął jakąś złą decyzję w życiu, nauczyliśmy się na błędach czego nie robić, jednak co najważniejsze, jeśli zdajesz sobie z tego sprawę - STOP - zrób stop! Nie podoba Ci się, coś czujesz, że jest nie tak, pies nie chce wejść na plac? Zostaw to, idź na spacer!
Zapłaciłeś? Szkoda Ci pieniędzy? Trudno! Więcej zapłacisz jak będziemy to odkręcać:)

Życzę Wam wyboru NAJLEPSZEJ szkoły pod słońcem, a jeśli takiej nie ma, to SPOKOJNIE, nie musisz chodzić do żadnej szkoły. Nie poddawaj się presji BOOMu:)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o posokowcach - problemach i najpiękniejszych wspólnych dniach

Mity i kity #1 - lęk separacyjny - metoda Konga i Klatki

Ubierać czy nie ubierać - oto jest pytanie:)