SIADAJ, JEDEN - o wyuczonej bezradności

SIADAJ, JEDEN!

Nawet nie wiesz kiedy to się stało, nie wiesz kiedy Cię wywołano do tablicy, kiedy wybrzmiało Twoje nazwisko, jakie było pytanie, koleżanka Cię szturcha i podpowiada i mówi: przecież wiesz, a Ty nie wiesz... jak się nazywasz.

Koszmar.

To też taki koszmar, który często powraca, mimo, że jesteśmy dorośli, to czasami mamy takie nocne MARY!

  • Co powstrzymuje Cię przed powiedzeniem NIE szefowi, mimo, że wiesz, że masz rację.
  • Czy tygrys na sznurku, nie jest na tyle silny, aby się z niego uwolnić? 
  • A słonie w cyrku - czy dla takiego wielkiego zwierza pokonanie drewnianego ogrodzenia to coś trudnego?

NIE - fizycznie nie. Ale jest coś ważnego, najważniejszego - psychika.

Aby chciało się chcieć, aby nie bać się, aby nie czuć tego sparaliżowania, tej niemocy.

Organizm w wyniku traumatycznych (dla niego i wg niego) doświadczeń, gdy wcześniej nie mógł ani odejść ani zawalczyć o swoje - po prostu wpada w zamrożenie.

Było takie doświadczenie Seligmana i Maiera z 1967 roku - umieszczano psy w klatkach i rażono je prądem, ale tak, że nie mogły tego przewidzieć. Nie wiedziały też kiedy nieprzyjemna sytuacja nastąpi.

Co zatem robiły?

Kładły się i po prostu znosiły biernie cierpienie, zwierzęta umierały z powodu apatii, nie chciały jeść, a przede wszystkim nie walczyły. Gdy przeniesiono je do innego miejsca, gdzie mogłyby wyjść - i tak nie podejmowały nawet próby.

I to nazywamy wyuczoną bezradnością.

To ten stan gdy wiesz, że cokolwiek zrobisz to i tak nic nie da, czujesz, że nie masz opcji wyboru, a nawet jeśli otwierają się nowe możliwości to i tak nie podejmujesz żadnej czynności. Mimo, że możesz kontrolować sytuację, Ty po prostu tego nie robisz.

A nawet gdy ktoś zaciągnie Cię siłą na bezpieczną stronę, to i tak... nie będziesz się czuć tam bezpiecznie.

I ja nazywam takiego psa GRZECZNYM.

Takie zachowania widzę u psów grzecznych, które stoją przy człowieku, mimo, że ten człowiek jest dla niego oprawcą - to nadal tam stoją. 

Często nie nawiązują kontaktu wzrokowego, odwracają się, a gdy muszą to kroczą. Wszelkie czynności robią powoli, a ciosy, kopnięcia i szarpnięcia przyjmują bez żadnego ALE. Często nie dostają jedzenia, aby były bardziej zmotywowane, no bo przecież takie apatyczne są.

Co ciekawe pies jako jedyne udomowione zwierzę zawsze wraca do swojego oprawcy i godzi się na takie traktowanie, bo to JEGO człowiek. Czy coś Wam to przypomina?

Myślisz sobie, a nie to wpis o psach po przejściach. 

No nie zawsze. Rozejrzyj się wokół, przyglądaj się, włącz zmysł obserwacji - czy aby na pewno psy wokół Ciebie, na Twoim osiedlu, w parku, lesie, na szkoleniu, mają wybór odejścia, czy są zmuszone do interakcji z małym pieskiem, który chodzi im po głowie, no ale NIE WOLNO MU NIC ZROBIĆ, bo przecież jest mały.

I wiecie co, jak przychodzą do mnie psy z etykietą AGRESYWNY, REAKTYWNY, to ja jestem szczęśliwa, bo jeszcze walczą o swoje, coś w ogóle pokazują. I wiem, że nieco pracy i mamy psa ogarniętego, bo on NIE ZAMARZŁ.

Najciężej jest przekonać małego Pikusia wewnątrz wielkiego Pikiego, że można powiedzieć NIE, można odejść - nie trzeba dawać się bić. I że bezpieczeństwo może wyglądać inaczej.

Trauma pozostaje w psie przez całe życie, możemy mu pomóc, ale zawsze znajdzie się jakiś bodziec, który mu przypomni o poprzednich zdarzeniach. Trauma jest na forever.

Ale naszym zadaniem jest być w tym, pomagać i wspierać. 


Nie rozumieć, bo nie zrozumiesz. Ale bądź i kochaj.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o posokowcach - problemach i najpiękniejszych wspólnych dniach

Mity i kity #1 - lęk separacyjny - metoda Konga i Klatki

NYC Dogs czyli rzecz o psach w Nowym Jorku